03:36

19 and what now?

19 and what now?


Dzisiaj są moje urodziny. Wspaniale.

Tak owszem sarkazm. Niestety moje urodziny nigdy nie należały do udanych wydarzeń, cóż poradzić. W tym roku ich po prostu nie obchodzę. Ale nadal się starzeję. A to oznacza, że mam rok do podsumowania, więc najlepiej zacznę od początku.

Przez ostatni rok dużo się zmieniło. Zaczynając od przyjaciół, przez relacje z rodzicami, nałogi, stan fizyczny aż do stanu psychicznego. Matura definitywnie wykończyła to ostatnie. Byłam zmęczona, wściekła i tak dalej. Ale może lepiej skupmy się na pozytywach, to już za mną. Mogę już to zostawić, teraz studia, nowe początki. Czas się zastanowić kim chcę być. Koniecznie muszę postanowić.

Stan fizyczny definitywnie się pogorszył po odejściu z klubu, ale teraz dzięki motywacji Julki myślę, że się szybko stanowczo poprawi (nie zostawi mnie kochana w potrzebie). Kupiłam wszystko czego potrzebuje, teraz muszę tylko zacząć. Mam przy mieszkaniu idealne tereny do biegania, wystarczy chcieć. Chcę. Na dodatek zamierzam ultra zadbać o moją skórę, na każdy sposób, po prostu ją pokochać.

Nałogi = alkohol w moim przypadku. Nie umiem pić, kompletnie nie umiem. Zatraciłam tą umiejętność. Dlatego od teraz nie upijam się. Nie ważne jak bardzo mi się chce, nowe mieszkanie jest za łądne na jakąkolwiek berszkę. Tego się trzymamy.

Relacje z rodzicami to ciężki temat, po prostu postaram się o najlepsze od teraz.

Przyjaciele, tu ciągle czuję słodkogorzki smak. Nie wiem co powiedzieć, myślę, że wszystko wyjdzie w praniu, bo studia i ta rozłąka to niezły sprawdzian (jakby wakacje nie były wystarczającym).

Póki co tyle, więcej może wieczorem xx

23:55

It's okey to get lost

It's okey to get lost


Definitywnie się zagubiłam w tym wszystkim.


Miłość, matura, alkohol, imprezy, uczucia.

Definitywnie.

Ale wiecie co? To jest w porządku.

Każdy z nas ma prawo się zgubić. Dorastamy. Jak mamy się nauczyć jak nie na własnych błędach. Nie będziemy wiedzieli o co chodzi, póki nie poczujemy tego na własnej skórze. Więc róbmy błędy. Ale przyznajmy się do nich i przepraszajmy, jeżeli kogoś skrzywdzą. Bo czasem bez tego się nie obejdzie, nawet nie raz.

Ale wybaczmy też sami sobie, zasługujemy na to. Spróbujmy zacząć od nowa. Tak po prostu.

Cieszmy się słońcem i deszczem, bo są piękne.

04:45

Crisis

Crisis


Wakacje były szalone. Na każdych wakacjach mam zamiar się bawić jak najlepiej, każde mają być najlepsze w życiu. Te w pewnym sensie były, w pewnym sensie nie. Zaraz to podsumuję.

Oczywiście w tym roku idę na studia, co oznacza, że nadal mam wakacje - jednak ponieważ większość moich znajomych wróciła do szkoły to czuję się sama zmobilizowana już do rozpoczęcia pracy.

A więc w te wakacje byłam szalona. Robiłam rzeczy na które nigdy wcześniej bym się nie odważyła. Byłam sobą. Czy trzeźwa czy pijana. Miałam wiele przygód, dziwnych spontanicznych sytuacji i pięknych widoków. Rozmowy nocą, wieczorne pijaństwo poranny kac. Uśmiałam się jak nigdy w życiu.

Tak samo płakałam jak nigdy w życiu. Miałam ataki paniki jak nigdy w życiu. Widziało je wiele osób, jak nigdy wcześniej. Kłóciłam się jak nigdy wcześniej. Popełniałam ogromne błędy i czułam się nieswojo przy masie osób.

Ale najgorsze jest to, że w tym całym szaleństwie zapomniałam o dbaniu o siebie. Moja skóra jest obdarowana bogatą ofertą brzydkich krost, które w większości spowodowane są dużą ilością alkoholu, słodyczy i fast foodów.

Moje wory pod oczami są jak rowy mariańskie, mimo tego, że od paru nocy śpię po 8 godzin.

Mój brzuch jest wzdęty i czuję się gruba, więc żeby się pocieszyć zjadam pół czekolady.

Dzisiaj rano popatrzyłam w lustro i pomyślałam tylko jedno.

MUSISZ SIĘ POZBIERAĆ

TERAZ

W TYM MOMENCIE

I to jest prawda, mój organizm nie wytrzyma tak dłużej. Czas na zadbanie o siebie. A ponieważ zaczyna się nowy czas dla mnie niedługo to chcę ustalić parę postanowień i co pewnie Was zdziwi, będą to postanowienia odnośnie kompletnie codziennych rzeczy.

Po pierwsze kładę się zebrana do łóżka, nie w bałaganie. Często gdy wracałam późno nie zmywałam makijażu i nie myłam zębów. Co teraz doskonale widać niestety. Czułam się bardzo źle, kiedy się kładłam, a potem wstając jeszcze gorzej. To są rzeczy, których muszę się nauczyć. Czyli night and morning routine.

Uważam również, że muszę zwrócić więcej uwagi na to, co nabieram na talerz. Jadłam śmieci. Dużo śmieci. Niedobrych śmieci. Bo nie chciało mi się gotować albo nie miałam wyobraźni na to. Czas wziąć się za zdrowie. Troszkę poćwiczyć. Troszkę.

Również własny wygląd, muszę zacząć ponownie wyglądać tak jak chcę. Tak jak mi się podoba, dbać o szczegóły. To jest przecież moja wizytówka. To jestem ja.

Na końcu, ale nie jako najmniej ważne - dbać o ludzi, na których mi zależy. Za mało to okazuję. Stanowczo za mało. Muszę im poświęcić więcej czasu. Chcę, żeby czuli co ja czuję wobec nich.


Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym wszystkim poradzę. Trzymajcie za mnie kciuki.
Copyright © 2016 my diary , Blogger