04:45

Crisis



Wakacje były szalone. Na każdych wakacjach mam zamiar się bawić jak najlepiej, każde mają być najlepsze w życiu. Te w pewnym sensie były, w pewnym sensie nie. Zaraz to podsumuję.

Oczywiście w tym roku idę na studia, co oznacza, że nadal mam wakacje - jednak ponieważ większość moich znajomych wróciła do szkoły to czuję się sama zmobilizowana już do rozpoczęcia pracy.

A więc w te wakacje byłam szalona. Robiłam rzeczy na które nigdy wcześniej bym się nie odważyła. Byłam sobą. Czy trzeźwa czy pijana. Miałam wiele przygód, dziwnych spontanicznych sytuacji i pięknych widoków. Rozmowy nocą, wieczorne pijaństwo poranny kac. Uśmiałam się jak nigdy w życiu.

Tak samo płakałam jak nigdy w życiu. Miałam ataki paniki jak nigdy w życiu. Widziało je wiele osób, jak nigdy wcześniej. Kłóciłam się jak nigdy wcześniej. Popełniałam ogromne błędy i czułam się nieswojo przy masie osób.

Ale najgorsze jest to, że w tym całym szaleństwie zapomniałam o dbaniu o siebie. Moja skóra jest obdarowana bogatą ofertą brzydkich krost, które w większości spowodowane są dużą ilością alkoholu, słodyczy i fast foodów.

Moje wory pod oczami są jak rowy mariańskie, mimo tego, że od paru nocy śpię po 8 godzin.

Mój brzuch jest wzdęty i czuję się gruba, więc żeby się pocieszyć zjadam pół czekolady.

Dzisiaj rano popatrzyłam w lustro i pomyślałam tylko jedno.

MUSISZ SIĘ POZBIERAĆ

TERAZ

W TYM MOMENCIE

I to jest prawda, mój organizm nie wytrzyma tak dłużej. Czas na zadbanie o siebie. A ponieważ zaczyna się nowy czas dla mnie niedługo to chcę ustalić parę postanowień i co pewnie Was zdziwi, będą to postanowienia odnośnie kompletnie codziennych rzeczy.

Po pierwsze kładę się zebrana do łóżka, nie w bałaganie. Często gdy wracałam późno nie zmywałam makijażu i nie myłam zębów. Co teraz doskonale widać niestety. Czułam się bardzo źle, kiedy się kładłam, a potem wstając jeszcze gorzej. To są rzeczy, których muszę się nauczyć. Czyli night and morning routine.

Uważam również, że muszę zwrócić więcej uwagi na to, co nabieram na talerz. Jadłam śmieci. Dużo śmieci. Niedobrych śmieci. Bo nie chciało mi się gotować albo nie miałam wyobraźni na to. Czas wziąć się za zdrowie. Troszkę poćwiczyć. Troszkę.

Również własny wygląd, muszę zacząć ponownie wyglądać tak jak chcę. Tak jak mi się podoba, dbać o szczegóły. To jest przecież moja wizytówka. To jestem ja.

Na końcu, ale nie jako najmniej ważne - dbać o ludzi, na których mi zależy. Za mało to okazuję. Stanowczo za mało. Muszę im poświęcić więcej czasu. Chcę, żeby czuli co ja czuję wobec nich.


Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym wszystkim poradzę. Trzymajcie za mnie kciuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 my diary , Blogger