16:30

Czy można złamać serce, którego się nie ma?

Czy można złamać serce, którego się nie ma?

(wczoraj)

Tak, można. Niestety nawet ludzie bez serca tak naprawdę je mają. Po prostu chowają je głęboko.
Ja próbowałam schować moje serce. Starałam się brać przykład z moich znajomych, rodziny. I tak naprawdę mieć to wszystko w dupie.
Ale taka być niestety nie potrafię. Chociażby skały srały, ja i tak będę się przejmować. Tym że znajomy chory, tym że przyjaciółka z mamą pokłócona, tym że moja mama nie może znaleźć pracy. Aż w pewnym momencie przejmowanie idzie dalej i do chorego znajomego spiesze z herbatą, potem pocieszam w trudnych chwilach, a na koniec zostaję na noc. I co z tego skoro tylko ja mam tutaj serce?
Jestem złamana

16:29

Happines: chapter one

Happines: chapter one

Nie potrzebujesz do szczęścia chłopaka. Nie potrzebujesz drogich kosmetyków. Nie potrzebujesz auta w garażu. Nie potrzebujesz już nawet garażu.

Czym jest szczęście? Szczęście jest dla mnie wtedy, gdy nagle w zwykłej sytuacji uśmiecham się sama do siebie. Odczułam to 15 minut temu jadąc autobusem. 

Po prostu siedziałam, wracając z klubu w którym bawiłam się ze znajomymi i chłopakiem, na którym mi zależało. Nic specjalnego, naprawdę. Znajomi byli jak zawsze, chłopak nie okazał mi krzty uczucia. A ja co? Jadąc do domu nagle zaczęłam się uśmiechać. Bo czy to wszystko nie jest piękne? 

Nie jestem piękna, a przynajmniej się nie uważam za bóstwo. Ale poczułam się piękna.

Byłam załamana wiele razy, ostatnio coraz częściej. Ale poczułam się silna.

Dlaczego? Nie przez ślepe komplementy, pożądliwe spojrzenia czy obcy dotyk. Poczułam się szczęśliwa, bo bez ostatnie 4 godziny byłam kompletnie sobą. Nie piłam alkoholu, nie paliłam papierosów, tańczyłam do upadłego. Śmiałam się, śpiewałam. Czego mi więcej potrzeba?

Jestem cała brudna, śmierdzę potem jak robotnik. Makijaż mam rozmazany, trochę na jokera. A na twarzy nadal gości mi szaleńczy uśmiech. I pytanie tylko dlaczego dlaczego dlaczego

Bo nie potrzebuję nic oprócz samej siebie, żeby być szczęśliwą. To nie kwestia zaspokojenia potrzeb. To kwestia zaspokojenia sumienia. Chcę teraz codziennie zaspokajać moje sumienie. To dużo lepsze niż alkohol.

02:56

First trip through Wroclove

First trip through Wroclove
Gdy po raz pierwszy wyszłam z aparatem na miasto, byłam kompletnie zachwycona Wrocławiem. Jest naprawdę warty odkrywania. Niby każdy zna Wrocławski rynek i to tym razem to właśnie rynek i okolicę pokażę. Także zapraszam do oglądania :)



































02:50

Kłamstwo ma krótki nogi, ale czyż nie umięśnione?

Kłamstwo ma krótki nogi, ale czyż nie umięśnione?

Kontrowersyjny temat - kłamstwo. Całe życie mnie to goni i mam z tym ogromny moralny problem. Otóż z jednej strony jest to bezapelacyjnie źródło zła, z drugiej strony ile cierpienia i bólu można tym czasem zaoszczędzić. Ale przemyślmy ten temat głębiej.


Kłamstwo zawsze w końcu rani? No tak. Nawet jeśli okłamana osoba już nie żyje, to kłamstwo zmienia bieg zdarzeń. Gdy się okaże, że kłamiemy tracimy godność w oczach innych, tym samym zmienia się ich postawa wobec nas, tym samym zmieniamy się my. Kłamstwo zawsze wychodzi na jaw. Zawsze, jak amen w pacierzu. Nie jesteśmy w stanie tego powstrzymać, bo nie da się tak idealnie dostosować rzeczywistości. Kłamstwo nigdy nie jest do niej wystarczająco pasujące.

Ostatnie moje kłamstwo wyszło ze wstydu, zażenowania moim własnym zachowaniem. Nie chciałam, żeby ta osoba dowiedziała się o tym co robiłam, bo było to głupie, nieodpowiedzialne, nawet trochę odstręczające. Zależało mi więc skłamałam, co spowodowało, że pomyślano, że mi nie zależy. Błędne koło prawda? To jest ciężki przypadek, w którym kłamstwo spada na Ciebie jak tsunami, ponieważ wybudowałaś za dużą tamę by powstrzymać wodę. Chwilowo się w nim duszę i nie wiem co zrobić.

Po krótkim przemyśleniu niby wiem, ta osoba ma prawo być wściekła. Ta osoba ma prawo się do mnie nie odzywać. Ma prawo mnie olać. Nawet mnie nie lubić. Ale ja nie mam na to siły, bo mi zależy. I co teraz? Teraz tkwię w kropce. Czekam na jakikolwiek ruch, chociażby głębszy oddech. Może mi wybaczyć i wszystko może być w porządku a nawet lepiej. Może mi nie wybaczyć, mogę się pogrążyć w smutku i pozwolić odejść. To jego decyzja. Bo na nią zasłużył. Bo ja nie zasłużyłam wystarczająco.

Z drugiej strony, ostatni brak kłamstwa o zachowaniu osoby trzeciej bardzo pogorszył stan osoby nieokłamanej. Na tyle, że musiała zostać w szpitalu. I teraz na kim spoczywa wina za pogorszenie zdrowia? Na osobie szczerej, która nie skłamała (przy czym prawda nie wydawała się specjalnie bolesna).

I jak tu żyć? Żeby było dobrze, żeby nie krzywdzić... niestety nie wiem.

Wiem tylko, że jesteśmy ludźmi i będziemy kłamać. Będą to kłamstwa większe i mniejsze, takie których będziemy żałować i te z których będziemy dumni. Jesteśmy tylko ludźmi.


jestem tylko człowiekiem i chciałam dobrze
Copyright © 2016 my diary , Blogger