Czym jest szczęście? Szczęście jest dla mnie wtedy, gdy nagle w zwykłej sytuacji uśmiecham się sama do siebie. Odczułam to 15 minut temu jadąc autobusem.
Po prostu siedziałam, wracając z klubu w którym bawiłam się ze znajomymi i chłopakiem, na którym mi zależało. Nic specjalnego, naprawdę. Znajomi byli jak zawsze, chłopak nie okazał mi krzty uczucia. A ja co? Jadąc do domu nagle zaczęłam się uśmiechać. Bo czy to wszystko nie jest piękne?
Nie jestem piękna, a przynajmniej się nie uważam za bóstwo. Ale poczułam się piękna.
Byłam załamana wiele razy, ostatnio coraz częściej. Ale poczułam się silna.
Dlaczego? Nie przez ślepe komplementy, pożądliwe spojrzenia czy obcy dotyk. Poczułam się szczęśliwa, bo bez ostatnie 4 godziny byłam kompletnie sobą. Nie piłam alkoholu, nie paliłam papierosów, tańczyłam do upadłego. Śmiałam się, śpiewałam. Czego mi więcej potrzeba?
Jestem cała brudna, śmierdzę potem jak robotnik. Makijaż mam rozmazany, trochę na jokera. A na twarzy nadal gości mi szaleńczy uśmiech. I pytanie tylko dlaczego dlaczego dlaczego
Bo nie potrzebuję nic oprócz samej siebie, żeby być szczęśliwą. To nie kwestia zaspokojenia potrzeb. To kwestia zaspokojenia sumienia. Chcę teraz codziennie zaspokajać moje sumienie. To dużo lepsze niż alkohol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz